piątek, 6 lutego 2015

"50 twarzy Grey'a" - hit czy kit?

Witam :)
Dzisiaj miałam małe spotkanie z moimi koleżankami z liceum i w pewnym momencie naszej rozmowy padło hasło "50 twarzy Grey'a", dlatego postanowiłam napisać tego posta.

Nim przeczytałam tę książkę, byłam nieźle podekscytowana. Osobiście lubię taką tematykę i nie ukrywam, że często czytam tego typu literaturę.
Książka trafiła do mnie za sprawą mojego chłopaka, który wie iż jestem bibliofilem i najlepszy prezent dla mnie to właśnie dobre czytadło. 


Wszystko się zmieniło po przeczytaniu pierwszego tomu...
Okazało się, że "50 twarzy Grey'a" jest niestety słabo napisane, a wydarzenia są dość przewidywalne.
Główna bohaterka... ugh...
Chyba nigdy, tak bardzo nie miałam ochoty zabić głównego bohatera.
I tu pozwólcie, że zacytuję moją koleżankę, Anitkę:
"Główna bohaterka zasługuje na to by rozjechać ją czołgiem albo czymkolwiek, 
bo nie widzę sensu jej istnienia gdyby żyła."
 Nie mogę się nie zgodzić z tym stwierdzeniem.

Grey... Cóż, nie ukrywam, że facet na początku mnie pociągał.
Tajemniczy, przystojny no i... bogaty. 
Która kobieta nie chciałaby takiego, jak się na początku wydaje, ideału?
O ile w seksie całkiem fajnie, jak on nad nią sprawuje kontrolę, ale jedzenie itp.? 
To już przesada. Mocna przesada. 
Przy nim tak naprawdę kobieta nie może być sobą, zero własnego zdania, to trochę tyrania... 
Przynajmniej dla mnie.
Grey na początku sprawia wrażenie nieco mrocznego typka z sekretami, co całkiem mi się spodobało, jednak to wrażenie dość szybko się ulotniło i pozostał niesmak. 
Tak ja wiem, że to książka, a nie zdarzenia realne w tym momencie, jednak jeśli piszę się coś takiego, osadzonego w konkretnych, współczesnych realiach, to powinno się zachować jakiś realizm.

Wewnętrzna bogini...
Pozwólcie, że tego nawet nie skomentuję.

Po pierwszej części sięgnęłam po pozostałe dwa tomy z nadzieją na coś lepszego.
Myślałam, że pani James mnie jakoś zaskoczy... 
Niestety przeliczyłam się i zakończenie trylogii w ogóle mnie nie powaliło.

Ogólna ocena?
"50 twarzy Grey'a" można przeczytać, jednak nie jest to powieść warta zarywania nocek. 
Moim zdaniem tak duże zainteresowanie tą książką wychodzi jedynie z tego, że E. L. James porusza tam dość kontrowersyjny temat, co odzwierciedla w ulubionych zabawach Grey'a. 

Niedługo do kina wchodzi ekranizacja tej powieści i mam zamiar się wybrać, aby zobaczyć co zrobili z tym filmowcy. 
Szczerze? 
Po doborze aktorów nie liczę na wielki szał, mimo że Jamie Dornan urzekł mnie w roli Łowcy i Szeryfa Grahama w serialu "Dawno, dawno temu", nie wydaje mi się dobrym materiałem na Grey'a, a przynajmniej kompletnie nie tak go sobie wyobrażałam.
Ale jeśli chodzi o film...
Na pewno wyrażę jakąś szerszą opinię, po wizycie w kinie ;)

A tymczasem...
Życzę Wam miłego wieczoru!
La Gata :)


P.S. Czy Waszym zdaniem Anastasia jest nadwrażliwa i ma o wiele za dużo orgazmów, jak na normalnego człowieka? Bo moim tak :P

5 komentarzy:

  1. Mmmm... "50 twarzy Grey'a" ^^ ( tak, to ironia)

    Sięgnęłam po tą lekturę, bo taka była moda, szał i podjarka. Skoro inne czytają, to i ja muszę przeczytać, bo niby takie super och i ach.

    Zero wypieków na twarzy. Zero podniecenia. Zero dreszczyku emocji.
    To już bardziej ruszała mnie "Saga o Ludziach Lodu", która jest po prostu przecudna, i skoro lubisz HP, to byś pokochała SoLL, bo to magiczne 47 części :D POLECAM! Ale ok, nie o tym miałam:P

    Pozostał niesmak, raczej kpina, a książka wylądowała na półce. Nawet nie mam ochoty sięgać po kolejne dwa tomy, bo i tak wiem, jak się kończy.
    Przereklamowane! A film? Według mnie nie będzie spektakularnego WOW. Żal wydawać kasy, więc pewnie poczekam aż będzie w necie.

    Zdecydowanie podzielam Twoją opinię, że Grey to despota, który ma powalone we łbie, a Anastasia i jej Wewnętrzna Bogini... Cóż, nie wypowiem się xD

    Cmok w krok :*
    pysiame

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, wychodzi na to, że jestem jedną z niewielu osób, które nie do końca są anty nastawione do tejże lektury.

    Trylogię dostałam właściwie od razu jak pojawiła się w Polsce. Po pierwszy tom sięgnęłam, nie ukrywam, w ekscytacją i rumieńcami na twarzy. Zaczytywałam się w nim, jadąc autobusem, kładąc się do snu, pod ławką w szkole. Owszem, padłam ofiarą owczego pędu. Tak jak napisała Pysiame, była moda, szał i podjarka. Nie mam zwyczaju przerywać nieskończonej książki, więc przebrnęłam do ostatniej strony w kilka dni. Osobiście, wtedy nic jakoś bardzo nie rzucało się w oczy, nic nie raziło, nic nie wołało o pomstę do nieba.

    Dopiero wywiad z autorką uświadomił mi, co jest z tą książką nie tak. Trafiłam na na niego przypadkiem, i chociaż nie chciałam psuć sobie efektu czytania, skusiłam się.

    E.L. James przyznała, że książkę napisała początkowo jako fanfiction na podstawie Zmierzchu. I nie byłoby w tym nic złego, każdy ma prawo do dowolnych inspiracji. Ale serio, Zmierzch? Literatura tak banalna i bez polotu, że nadaje się na substytut papieru toaletowego? Nie.

    Wtedy moja przygoda z Greyem się skończyła. Pożyczyłam znajomej drugi tom i jakoś nie ciągnęło mnie, by go odzyskać. Do tej pory dwa pozostałe tomy leżą i kurzą się w biblioteczce.

    Co do SoLL, również polecam. Literatura dużo bardziej ambitniejsza, wątek miłosny nie jest według mnie na pierwszym miejscu, dominuje magia i prawdziwa tajemniczość, nie tylko seks-zabawki i pokój tortur.

    Nadal jednak zamierzam wybrać się na film, nie wiem co stanie się w kolejnych częściach, nie lubię spojlerów, ale chyba po książki nie sięgnę. Zostanę przy ekranizacjach. (Dornan - YEAH). Kisiel w majtach.

    Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Mio !:)
    Powiem tak bardzo bardzo sie ciesze,ze zalozylas o takiej tematyce bloga :)! A co do Książki o której wyżej mowa powiem tak ciesze sie ze przeczytałam tylko pierwsza cześć. Anastazja to najgłupszą kobieta na świecie nie rozumiem jak mozna byc az tak podporządkowanym facetowi agrr nie cierpię jej ! A co do pana szarego miałam dokładnie takie same odczucia do niego jak Ty !
    Hmm powiem tyle hejt Grey !

    OdpowiedzUsuń
  4. "(...)który wie iż jestem bibliofilem i najlepszy prezent dla mnie to właśnie dobre czytadło." taaa, dobre czytadło, się troszkę przeliczył. Ja sama co do fabuły się wypowiadać nie będę, bo moją przygodę z Greyem skończyłam na przeczytaniu jednej strony i zamknięciu pdf'a. Nie chcąc robić sobie krzywdy waleniem głową o ścianę podczas lektury z powodu tragicznego stylu autorki postanowiłam "odłożyć" książkę i nigdy do niej nie wracać, wypierając z pamięci ten jakże przykry czas. Jedyny kontakt, jaki potem miałam z serią, to przy okazji czytania relacji z czytania na żywo na blogu Pawła (http://www.zombiesamurai.pl/2013/10/50-twarzy-greya/) serdecznie polecam wszystkie wszystkie części tej relacji, gdyż można się popłakać ze śmiechu + nigdy już się nie spojrzy na tę serię tak samo :D Niemniej jednak Grey i cała otoczka cudowności jaka się nad nim roztacza zawsze będzie dla mnie kitem i będę go hejtować po wsze czasy. Na film też raczej się nie wybiorę, chociaż to może być ten jeden przykład w historii, kiedy to film będzie lepszy od książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostrzegam, będą lecieć spojlery, czytasz na własną odpowiedzialność.



    O zgrozo przeczytałam wszystkie trzy części, a raczej pierwszą przeczytałam, drugą przeleciałam, jeśli tak mogę to nazwać, a trzecią przejrzałam i powiem, że na jedno wychodzi, książka ma w sobie tak niewiele, że wystarczy na nią zerknąć, jedną stronę czyta się w kilka sekund i nie jest to bynajmniej pozytywne określenie. Wewnętrzna bogini... cóż, to chyba podchodzi pod schizofrenię, naiwność i głupota bohaterki są nie warte komentarza, chociaż mam ochotę coś na ten temat powiedzieć, to nie powiem, szkoda czasu, żebyście czytały same kFiatki jakie bym tu wypisała. Sam Grey, mam na jego temat takie jedno wielkie "hahahahahahahaha, kurna, serio?". Nie ma to jak wielki, zły, bezwzględny, wyżywający się na kobietach biznesmen, który w głębi duszy jest małym, skrzywdzonym chłopcem, to takie ..... "soł tru". Największym czynnikiem śmiechogennym, była dla mnie mapa, którą Anastasia rysowała czerwoną szminką na jego ciele, " bo tylko tam mogła go dotykać". A Pan Kryminalista, chcący się dobrać do Greya, bo to nie jego adoptowali, wybaczcie, ale bardziej żałosnego wątku kryminalnego chyba jeszcze nie było. Powaliła mnie także skrywana wrażliwość naszego pana szarego, bo przecież co tam lata terapii, regularne wizyty u psychiatry, a może psychologa (nie pamiętam) ... co tam ... w końcu to ONA jest "chosen one", jedyną, która może go zmienić, co spowodowało u mnie kolejną falę niekontrolowanego brechtu. Dodajmy do tego słodką szczyptę bogactwa, bo Grey przecież taaaaki zdolny, nie chciał kasy od przybranych rodziców, pożyczył od "swojej pani" 200 000 $ i zrobił z tego wielkie korpo w zaledwie... hmm 7-8, może 9 lat. Dlaczego? Bo to Grey, bo tak było dobrze dla książki, bo główny bohater musi być bogaty? I w końcu gwóźdź do trumny. Teksty: moja blackberry to, moja blackberry tamto. Poza wszystkim, czy tylko mnie Ana, która nie chciała jeść skojarzyła się z anoreksją? W sumie anorektyczki w swoim kodzie nazywają swoją chorobę przyjaciółką aną... Ale to już może moje luźne skojarzenie. Teraz powiem jeszcze parę słów o seksie. W sumie szkoda gadać, bo jak pisała w poście Mio, ilość orgazmów bohaterki jest tak zadziwiająca, że można by posądzić Greya o bycie kosmitą z megatytyrytywpasionącyberpałką, która służy do tego, żeby zadowalać kobiety w całej galaktyce. Opisy kijów i lasek do bicia w pokoju zabaw są żenujące. I w ogóle aż żal się wypowiadać więcej na ten temat, chociaż nie sposób nie wspomnieć o scenie, kiedy okłada ciężarną żonę pejczykiem, a ona wije się w rozkoszy. No kurwa serio? To tyle co mam do powiedzenia, no dobra, mogłabym tak hejtować do nieskończoności, ale nie będę zaśmiecać pola komentarzy. Na film się nie wybiorę, choćby mi dopłacali, bo zwyczajnie szkoda mi czasu i rzucę jeszcze na koniec wielkim HEJT GREY!!!

    P.S Jeśli lubicie filmy o tematyce podporządkowania, to polecam "Sekretarkę" z Jamesem Spaderem i Maggie Gyllenhaal. Nieco naiwne, lekko surrealistyczne, ale jak dla mnie dobre obyczajowe kino o facecie, który lubił karać i dziewczynie, która lubiła być karana.

    Tyle ode mnie. Całuję. Katia Black.

    OdpowiedzUsuń