niedziela, 8 marca 2015

Mads - część 3

Dziękuję Pati za podrzucenie ciekawych pomysłów do tej części! :*




Idealne do tej części, dziękuję Pati :*
Podróż taksówką nie trwała długo, wręcz miałam wrażenie, że zdecydowanie za krótko. Im bliżej byłam celu, tym szybciej krew krążyła mi w żyłach. Nie wiem, czemu reaguję tak na samą myśl o tym, że niedługo znowu go zobaczę. Biorę głęboki oddech i wysiadam z taksówki, gdy Rosa płaci kierowcy za nasz kurs. Rozglądam się dookoła, próbując zlokalizować miejsce, gdzie aktualnie są nagrywane sceny do „Hannibala”.
- Jak sądzisz, gdzie dokładnie powinnyśmy szukać? – pyta mnie Rosa.
- Chyba nawet nie musimy szukać – mówię i wskazuję ręką na sporą grupkę osób stojących po drugiej stronie placu wzdłuż ustawionych barierek.
- Bingo – szepcze moja przyjaciółka i od razu ciągnie mnie w tamtym kierunku.
Moje serce bije szybciej i czuję, że powoli zaczynam wpadać w panikę. Poprzednie spotkanie z Madsem było niespodziewane i takie… Naturalne. Tym razem wiedziałam, że będę mogła go zobaczyć i usłyszeć jego wspaniały głos. Próbowałam to sobie poukładać w głowie, pomyśleć co mam mu powiedzieć, jak się zachować, jednak aktualnie mój umysł był jedną, wielką, czarną dziurą. To wcale mi nie pomagało. Musiałam się zatrzymać, musiałam ochłonąć, nim znowu spojrzę w jego ciemnobrązowe oczy.
- Ana, co się stało? – zapytała Rosa, widząc, jak gwałtownie się zatrzymuje.
- Nie, nic… Ja… Muszę na chwilę usiąść – odpowiadam i idę do ławki, która stoi w przeciwnym kierunku, niż ten który wcześniej obrałyśmy.
Przysiadam na drewnianej ławce i biorę głęboki, uspokajający oddech. Rosa stoi naprzeciwko mnie i uważnie mi się przygląda.
- O matko, ty jesteś zawstydzona! – śmieje się moja przyjaciółka, dostrzegając rumieńce na mojej twarzy. – Nie wierzę. Anastasia Rossi, pewna siebie, niebojąca się niczego kobieta lęka się spotkania z największym ciachem, jakie stąpa po Ziemi!
- I ty się dziwisz, że mam obawy? Sama powiedziałaś, że jest największym ciachem!
Rosa przekrzywiła głowę.
- W sumie masz rację, źle to ujęłam. W każdym razie, po prostu patrzę na ciebie i nie wierzę! Czym się tak przejmujesz?
Wzdycham głośno i patrzę chwilę na tłum przy barierkach.
- Bądźmy poważne! Mam niby tam pójść, pomachać do niego i co… Cześć, to mnie ostatnio oblałeś kawą, chciałam oddać twoją bluzę i w sumie zapytać, czy byś się ze mną nie przespał, chociaż to głupi pomysł, masz żonę i dzieci, no to pa.
Moja przyjaciółka nie wytrzymała mojego monologu i wybuchła gromkim śmiechem zwracając na nas uwagę kilku przechodniów.
- Ana, przesadzasz. Po prostu chodźmy tam i popatrzmy, jak kręcą nasz ukochany serial. Nie każę ci się rzucać mu na szyję, no przynajmniej nie od razu – Rosa nie mogła powstrzymać kolejnej fali śmiechu, tymczasem ja nadal siedzę jak na szpilkach.
- Mam lepszy pomysł – mówię po chwili. – Poczekajmy, aż będą mieli przerwę i dopiero tam pójdziemy. Może jak poobserwuję go z daleka, będzie mi łatwiej tam iść i oddać mu tę cholerną bluzę.
- No dobra, nie chcę cię do niczego zmuszać.
Moja przyjaciółka siada obok mnie na ławce i obie próbujemy dostrzec cokolwiek przez tłum okupujący barierki wokół miejsca nagrań. Niestety nie widzimy zbyt wiele, jednak mi to nie przeszkadza.
- Możemy już tam iść?
- Jeszcze nie – mówię spokojnie.
- A teraz?
- Rosa nie minęło nawet pięć sekund.
- No wiem, a teraz?
Popatrzyłam na wredny uśmieszek kobiety siedzącej obok mnie i sama zaczęłam się śmiać.
- Robisz to specjalnie – mówię i daję przyjaciółce sójkę w bok.
- Ja? Gdzieżbym śmiała – prycha pani Pirozzi, a jej uśmiech się pogłębia.
- No dobra, chodźmy.
Wstajemy z ławki i powoli idziemy w kierunku barierek. Gdy jesteśmy dostatecznie blisko widzę jak Hugh Dancy razem z Mikkelsenem podchodzą do fanów i zaczynają rozdawać autografy.
- Przyszłyśmy w idealnym momencie – szepcze do mnie Rosa i przepycha się do przodu, aż w końcu docieramy do samych barierek.
Jestem teraz bliżej Madsa i czuję, jak na mojej twarzy po raz kolejny tego dnia wpływają rumieńce, a mój oddech przyspiesza.
Patrzę, jak uśmiecha się do swoich fanów, robi sobie z nimi zdjęcia i rozdaję autografy. Nie mogę od niego oderwać wzroku, aż nagle moje zielone oczy spotykają się z jego ciemnobrązowymi tęczówkami.
Widzę, jak jego seksowne usta rozciągają się w uśmiechu. Nie umiem się powstrzymać i również się uśmiecham. Patrzę, jak składa ostatni podpis dla jakiejś młodej fanki i podchodzi do mnie.
- To ty – mówi spokojnie, stając przede mną, a ja nie wiem co powiedzieć.
- To ja – odpowiadam z lekkim uśmiechem. Nagle czuję, jak koś szturcha mnie w ramię. Spoglądam na kobietę stojącą obok. – Oh, a to moja przyjaciółka, Rosa Pirozzi.
- Miło mi – mówi Mads, a ja wpatruję się w jego usta.
Nagle uświadamiam sobie, co mam w torbie. Otwieram ją szybko i wyciągam złożony materiał.
- To twoja bluza – zwracam się do mężczyzny, który się we mnie wpatruje.
- Nie musiałaś się specjalnie fatygować, żeby mi ją oddać, w sumie to nie mam teraz za bardzo, co z nią zrobić, zaraz kończę przerwę i muszę wracać na plan. Mogłabyś poczekać dwie godziny, aż skończę?
- Jasne, nie ma problemu – odpowiadam jak w transie otumaniona jego głosem.
Mężczyzna uśmiecha się i wraca do pracy, a ja czuję, jak Rosa odciąga mnie w stronę ławki, na której wcześniej siedziałyśmy.
- Matko on jest boski! A te jego usta i oczy… - moja przyjaciółka zaczęła toczyć monolog, którego prawie w ogóle nie słuchałam. Sama strasznie przeżyłam to spotkanie, mimo że trwało ono zaledwie kilka minut. Nie wiem, czemu on tak na mnie działa, ale jest w nim coś takiego, że tracę przy nim głowę i zapominam języka w buzi.
Jak przez mgłę widzę dłoń machającą mi przed oczami. Z niechęcią wracam do rzeczywistości.
- Halo, ziemia do Any – Rosa zwraca na siebie moją uwagę. – Widzę, że ładnie cię wzięło.
- Mnie wzięło? Co, mnie, ja…
Pani Pirozzi nie wytrzymuje i po raz kolejny wybucha gromkim śmiechem, a ja mam ochotę popukać się w głowę.
- Jestem beznadziejna – mruczę i skrywam twarz w dłoniach. – Zbłaźniłam się przed nim. Nie mogę się z nim znowu spotkać. Może po prostu oddam bluzę ochroniarzowi i tyle. Tak, to dobry pomysł. Chodźmy.
Zdążyłam się podnieść z ławki, jednak Rosa szybko przywróciła mnie do pozycji siedzącej.
- Nigdzie nie pójdziesz. Chyba nie chcesz zaprzepaścić okazji na to, żeby znowu przyjrzeć się z bliska tym jego seksownym usteczkom, albo utonąć w jego czekoladowych oczach – wzdychała moja przyjaciółka. Nie mogłam nie przyznać jej racji, jednak gdy stałam przed Madsem Mikkelsenem mój mózg stawał się jedną, wielką, niezdolną do myślenia papką.
- I tak już wyszłam na kretynkę, po co mam się dalej pogrążać?
- Nie wyszłaś na żadną kretynkę, no, a przynajmniej zawsze możesz powiedzieć, że masz problemy psychiczne, co zasadniczo nie jest tak dalekie od prawdy.
Wznoszę oczy ku niebu i kręcę głową.
- Dziękuję, naprawdę poprawiłaś moje samopoczucie i dodałaś pewności siebie – jęknęłam i pacnęłam Rosę w głowę.
- Nie ma za co – odpowiada moja przyjaciółka i szeroko się do mnie uśmiecha.
Na szczęście jej humor szybko mi się udziela i po chwili i ja jestem bardziej skłonna do żartów. Do czasu. Nagle zadzwonił telefon Rosy.
- To Marco – mówi, spoglądając na wyświetlacz i naciskając zieloną słuchawkę.
Postanawiam jej nie przeszkadzać i odchodzę do pobliskiej fontanny. Tłum, który stał przy barierkach, teraz nieco się przerzedził i przez chwilę mogę oglądać Madsa pracującego na planie filmowym. Nie trwa to jednak długo, gdyż po chwili pojawia się obok mnie Rosa.
- Wybacz, Ana, ale muszę wracać. Marco mówi, że mają jakieś problemy w restauracji i jestem im potrzebna w trybie natychmiastowym.
- Pewnie jest zazdrosny, że tu jesteś i dlatego ściąga cię do pracy – śmieję się i przytulam przyjaciółkę.
- Jeśli tak, to już ja mu pokażę. Powodzenia z Madsem – Rosa macha mi na pożegnanie i odbiega w kierunku postoju taksówek.
Dopiero jej słowa uświadamiają mi, że po raz kolejny spotkam się z nim sama. Wzdycham ciężko i siadam przy fontannie. Wiem, że nie ma już odwrotu, w końcu powiedziałam, że na niego poczekam.
Nie mija kwadrans, gdy widzę, jak cała ekipa filmowa zaczyna zwijać sprzęt, a chwilę później podchodzi do mnie Mads w krótkich spodenkach i T-shircie, który opina się na jego umięśnionych ramionach i klatce. Ten widok niemal zapiera mi dech w piersiach, jednak staram się opanować.
- Przepraszam, że musiałaś tyle czekać – mówi i uśmiecha się do mnie, tak, jak nieraz widziałam to w snach.
- Nic nie szkodzi i tak mam dzisiaj wolne – odpowiadam i wręczam mu jego bluzę.
Gdy Mads ją zabiera, nasze dłonie stykają się przez ułamek sekundy, a moje ciało przeszywa dreszcz.
- Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na obiad?
- Cóż, ja… - sama nie wiem, co powinnam mu odpowiedzieć. – Nie chciałabym ci przeszkadzać, pewnie masz sporo na głowie.
- Gdyby tak było, nie zapraszałbym cię – Mikkelsen wyciąga w moją stronę ramię. – To jak?
Uśmiecham się i kładę swoją dłoń na zaoferowanym ramieniu, przyjmując zaproszenie.


Jak zawsze, liczę na komentarze! :)
La Gata ;) 

P.S. Zapraszam na fanpage Madsa


(Wszystkie wydarzenia opisane w opowiadaniu są fikcją.)

3 komentarze:

  1. Takie opowiadania, to ogromna przyjemność betować, a potem czytać kolejny raz <3 Cieszę się, że moje pomysły jednak się przydają i coś z nich bierzesz do siebie ;D
    Achhh... Mads... Ślinię się do ekranu, no po prostu on mi się nigdy nie znudzi :D
    Rose ma racje- To największe ciacho, jakie stąpa po Ziemi :DD
    Mega podjarka, że jednak piszesz to opko, bo chyba nigdzie na polskich stronach nie ma czegoś podobnego :D W dodatku tak świetna autorka sprawia, że czyta się wspaniale i sama wyobrażam sobie, że tam jestem^^ Ja oczywiście czekam na sceny +18, ale tego chyba nie muszę Ci mówić :PP

    cmok w krok ;**
    pysiame

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, to jeden z najwspanialszych prezentów jakie dziś dostałam (pochwale się, że mam urodziny). Piękne, piękny temat, przystojny facet i Florencja, czego kobiecie więcej do szczęścia potrzeba? Czekam na ciąg dalszy, naprawdę dziękuję. Spoglądam na Madsa i jestem zauroczona :3
    Pozdrawiam serdecznie.
    panii_nocy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego i to podwójnie!!
      I z okazji urodziny i z okazji Dnia Kobiet!! :*

      Usuń